środa, 29 lutego 2012

Rozdział 22

Obudziłam sie rano. Wiedziałam, ze jest ta pora dnia bo słońce wstało i jego promienie przebijały się do nad przez okno. Zobaczyłam , że nikogo przy mnie nie ma. Przeciągnęłam się i wstałam. Zaspana zeszłam na dół. Tam zobaczyłam grzecznie jedzącego Jaya. ,, Wow , bez żadnych wygłupów ! Coś tu nie gra ! '' pomyslałam.
Podeszłam do niego i usiadłam na krzesle obok.
- Cześć Jay. - przywitałam sie.
- Siemanko. - posłał mi swój szczery usmiech.
- Gdzie jest reszta ?
- Nie wiem. Wstałem a ich nie ma. Myślałem , ze Ciebie też nie ma. Nigdzie Cię nie było.
- A sprawdzałeś na strychu ? - powiedziałam i uśmiechnęłam się na myśl o tym co tam przezyłam.
- Niee... o tym miejscu nie pomyslałem.
- A może zadzwonimy do nich ? - zasugerowałam i sięgnęłam po komórke która leżała na stole.
- Dobry pomysł. Tylko włącz na głośno mówiący.
- Ok.
Wzięłam komórke i wykręciłam numer do Natha. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Czesć kochanie. Jak się spalo ? - spytał swoim magicznym głosem. Jay tam sie juz zaśmiewał do bólu.
- Witaj skarbie. A dobrze dziękuje tylko jak sie obudziłam nie mialam do kogo się przytulić. - powiedziałam ze smutkiem w głosie. Jay juz leżał na podłodze . Nie mógł wyrobic ze śmiechu.
- Mamy z chłopakami ważna sprawę do załatwienia. Na pewno jest przy tobie Jay. Razem nie bedziecie sie nudzić. TYLKO JAY ! ONA JEST MOJA ! - krzyknął Nath do słuchawki.
- Słyszę , slyszę  - powiedział Jay.
- Dobra muszę już kończyć. Kocham Cię Caroline. - powiedział.
- Ja Ciebie też kocham. - powiedziałam i rozłączyłam się.
- No dobra jakies pomysły ? - spytałam Jaya podając mu ręke.
- Hmmm... może ... KARAOKE ! - krzyknął Jay.
- O nie .... !
- No chodź ! Będzie fajnie. Dam Ci fory jak chcesz. - zaśmiał się.
- Nie trzeba.
Włączyliśmy playstation. Ja wybrałam piosenkę Adele - Someone like you. Śpiewałam tak , że aż go zatkało. Siedział tak i patrzył się na mnie. To mnie trochę onieśmielało. Po skończonej piosence nadeszła jego kolej.
- To teraz zobaczysz potęge !
- Zobaczymy. - założyłam ręce na piersi i przyglądałam sie mu. On wybrał trudną piosenke. 3Doors Down - Here Without You.
Śpiewał ją z takim uczuciem , że na koniec aż sie popłakałam ze wzruszenia. Następnie trochę sie wygłupialismy przy karaoke. Nawet nie zauważyliśmy gdy minęły dwie godziny. Byłą już 14:00.
- Dobra. Stop juz ze spiewaniem ! Proszę. Głos mi już siada. - powiedziałam i opadłam na kanape.
- Cienka jesteś !! - krzyknął.
- To moze pójdziemy gdzies na miasto ? Moze na pizze ?
- Pewnie.
Ubraliśmy kurtki i poszlismy do pizzeri. Wybralismy wegetariańską , bo Jay jest wegeterianinem. Po 10 minutach nasze zamówienie przyszło na stół. Zajadalismy sie to pizzą jakby to była ostatnia w naszym zyciu.

6 komentarzy: