piątek, 30 marca 2012

Rozdział 40

Obudziłam się wtulona w Nathana, tak jak to było codziennie.  
NIE NIE STOP !
Dziewczyny naprawdę Was bardzo mocno przepraszam, ale nie mam najmniejszego pomysłu na kolejne rozdziały.
Wepchnęłam do opowiadania dziecko. ;c
Naprawdę przykro mi, ale nic już więcej nie wymyśle.
Chciałam Wam jeszcze bardzo mocno podziękować za te wszystkie miłe komentarze i oczywiście za liczbę wyświetleń. Pisałam te rozdziały dla Was. Zachęcałyście mnie do pisania kolejnych historyjek z palca wyssanych. Dziękuje Wam za to.
Aż się łezka w oku kręci, ale cóż.
Dziękuje Wam za wszystko ! ;*
Kocham Was ! ;*

PS. założyłam nowego bloga ( tak wiem znowu )
http://tellmealie-thewanted.blogspot.com/
Może to Was ucieszy ;)
Kocham ! ;*
Ada ♥

środa, 28 marca 2012

Rozdział 39

Bardzo się bałam co powie lekarz. Nie chciałam zostać matka w tak młodym wieku. Myślałam, że umrę z tej niepewności.
- Mam dla państwa radosna nowinę ... spodziewasz się bliźniaków. - zwrócił się do mnie.
Zamarłam. Nie wiedziałam co powiedzieć. Zawsze chciałam mieć dzieci, ale chyba nie byłam jeszcze na to gotowa. Spojrzałam na Nathana. Na jego twarzy malował się niewyobrażalna radość i szczęście. Łzy wzruszenia napłynęły nam do oczu. Cieszyłam się, że to właśnie z nim będę miała dzieci. Był to chłopak niesamowicie opiekuńczy i dojrzały jak na swój wiek. Czułam, że będzie idealnym ojcem. Ubrałam się i razem wyszliśmy od gabinetu ginekologa. Nathan podniósł mnie i zaczął obracać mnie. Była to scena niczym z filmu romantycznego. Pocałowałam go.
- Kocham Cię. - wymruczałam mu do ucha.
- Kocham Was. - zaakcentował słowo ,, Was''. Było to bardzo romantyczne.
- Zawsze chciałam mieć dzieci, wiesz ?
- Ja też. Jeśli urodzi się chłopiec i dziewczynka, to chłopca wychowamy na skate. Dziewczyna zaś będzie taka śliczna, jak ty. Po mamusi. - pocałowałam go na te słowa. Ruszyliśmy razem do samochodu. W domu byliśmy jakieś 15 minut później. Tryskaliśmy energią. Byliśmy tacy szczęśliwi. Postanowiliśmy ogłosić dobrą nowinę towarzystwu.
- Witajcie kochani ! - zaczął Nath.
- Mamy dla Was informację ! - powiedziałam.
- Co się stało ? - spytali zgodnie.
- Spodziewam się bliźniaków ! - uśmiechnęłam się do nich.
- Wow ! Młody ty to potrafisz zaimponować ! Chodź tu mordo ty moja ! - powiedział Tom i wpadli sobie w ramiona. Zrobili tak tez pozostali.
- A ja ? - spytałam.
- Chodź tu Caroline ! - powiedział Jay i przytulił mnie delikatnie i tak każdy.
- To co ? Idziemy to opić ? - spytał Max.
- My mamy trochę inne plany. Ale możecie iść beze mnie. - powiedział.
- To co ? Idziemy, nie będziemy Wam przeszkadzać. - powiedział Siva.
Po 5 minutach już ich nie było. Wskoczyłam na Nathana i zaczęłam namiętnie go całować. Z początku zdziwiło go to, ale później nie stawiał najmniejszych oporów. Całowaliśmy się jak jeszcze nigdy. Były to tak zachłanne pocałunki, jak byśmy się mieli już nigdy nie spotkać. Cieszyłam się jego obecnością. Był dla mnie najważniejszym mężczyzną , w ogóle osoba na świecie. Powoli wszedł ze mną po schodach do swojego pokoju. Zamknął drzwi na klucz i położył mnie na łóżku. Jego usta były wszędzie. Na dekolcie, szyi, twarzy, brzuchu.  Byłam pod nim. Powoli zdejmowałam mu koszulkę. Jego nagi tors sprawiał, ze zapominałam o Bożym świecie. On zaś zdjął moją koszulkę i spódniczkę. Byłam przed nim w samej bieliźnie. Przypomniała mi się tamta noc. Zdjęłam mu spodnie. Teraz to ja byłam nad nim. Całowałam go po klatce piersiowej, po szyi, aż wreszcie dotarłam do ust. On cały czas mnie całując rozpiął mi stanik i zdjął bieliznę. Ja w tym czasie zdjęłam mu bokserki. Delikatnie wszedł we mnie a moje ciało doznało uczucia błogości i ciepła. Gdy Nathan pogłębiał swoje wejście ( smoka, przepraszam musiałam to napisać xD ) wygięłam się delikatnie w łuk. Gdy doszliśmy obydwoje do stanu największej rozkoszy Nathan jęknął :
- Kocham Cię ! - jęknął ze swoim brytyjskim akcentem. ( Tekst wymyśliła Myszka ;* )
Po pół godzinie opadliśmy zmęczeni na łózko. Cieszyłam się, że będziemy mieli dzieci. Wtuliłam się w mojego chłopaka i zasnęłam.

_________________________
No i jest !
Męczyłam się z nim od wczoraj !
Taaki ooo ... ;]
Wiecie co ?
Myślę nad zakończeniem tego bloga ;c
Bo jak postanowiłam umieścić tutaj dzieci to reszta opowiadanie nie będzie taka interesująca.
Czekam na wasze opinie w komentarzach.
Jak bym się zdecydowała to i tak mam bloga, którego prowadzę, a więc bym dalej pisała ;)
Ada ♥

wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 38

****Perspektywa Caroline***
Obudziłam się w miękkim i ciepłym łóżku. Było mi tak dobrze. Już mnie nic nie bolało. Jedynym moim zmartwieniem było to co mam zrobić na śniadanie. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam Nathana śpiącego w bujanym fotelu. Wyglądał przy tym mega słodko. Po cichu wstałam i poszłam do łazienki. Szybki, ciepły prysznic, makijaż, ubiór i gotowe. Po 30 minutach zeszłam do kuchni by zrobić śniadanie. To fakt jeszcze byłam obolała, ale nie byłam umierająca. Poszukałam jajek i bekonu. Rozgrzałam patelnie, a w tym czasie zdążyłam zrobić kanapki. Nalałam wszystkim soku pomarańczowego i przystąpiłam do robienia jajecznicy i bekonu. Kiedy mięso się smażyło, chłopacy zeszli na dół.
- Dzień dobry. - przywitałam ich z uśmiechem.
- Caroline ! Oszalałaś ? Miałaś się nie zamęczać ! - skarcił mnie Nathan.
- Ale czuję się już dobrze. Jestem obolała, to prawda. Nie lubię tak siedzieć bezczynnie !
- Dawaj mi tutaj ten bekon. - wtrącił Jay.
- Wiecie, że długo nie usiedzę na miejscu ? - spytałam.
- Będziesz musiała. - powiedział Siva.
- Widzę, że nie mam wyjścia. - odparłam zrezygnowana.
- No nie masz. - powiedzieli triumfalnie.
Poszłam do mojego pokoju po laptopa. Sprawdziłam pocztę, Fb, Twittera i oczywiście skype. Miałam jedno nieodebrane połączenie. Było od Meredith. Postanowiłam do niej oddzwonić.
- Cześć Meredith.
- Witaj. Wszystko gra ? - spytała z troską.
- Pewnie. Wszystko jest w porządku.
- To się cieszę. Co byś powiedziała na małą kawkę ?
- Herbatkę. Pewnie. - uśmiechnęłam się do niej.
- Może za dwie godzinki w Cafe and Tea ?
- To jesteśmy umówione.
- Do zobaczenia.
Gdy skończyłam rozmawiać zobaczyłam nakryty stół i gotowe śniadanie. Posiłek pachniał wspaniale. Na stole były kwiaty i jedna świeczka.
- Wow ! Postaraliście się. - przyznałam im.
- Coś tam potrafimy. - powiedział z zadowoleniem Max.
Wszyscy usiedliśmy do stołu. Była głodna jak wilk, mogłam nawet zjeść konia z kopytami. Jednak przed posiłkiem chłopacy stanęli na środku. Widać po nich, że coś kombinowali. Wreszcie odezwał się Tom :
- Która nasza piosenka podoba Ci się najbardziej ? - spytał z uśmiechem.
- Warzone, ale o co Wam chodzi ?
Wtedy zaczęli śpiewać. Ich głosy, a w szczególności głos Nathana były niesamowite.

(Nathan)
I can't believe I had to see
The girl of my dreams cheating on me
The pain you caused has left me dead inside
I'm gonna make sure you regret that night

I feel you close, I feel you breathe
And now it's like you're here
You're haunting me
You're out of line
You're out of sight
You're the reason that we started this fight

(Max)
But I know I just gotta let it go
I should'a know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone

(Jay)
In our house, I hate that place
Everywhere I walk I see your face
Try to erase a memory with a flame
And hope I never see you again
Standing here in this burning room
You know the end could never come so soon

(Nathan)
It's clear to me the lies you use
The ones that kill me ain't hurting you
So ....

(All)
....I know I just gotta let it go
I shoulda' know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone

(Max)
I'm running from a warzone
I can't do this anymore
I'm running from a warzone
What are we fighting for?
I'm running from a warzone

(All)
I know I just gotta let it go
I shoulda' know
I gotta learn to say goodbye now
I throw my armour down
And leave the battleground
For the final time now
I know I'm running from a warzone


Kiedy skończyli w oczach miałam łzy. Ta piosenka zawsze mnie zwruszała, ale jak śpiewali ją konkretnie do mnie to już w ogóle. Podeszłam do każdego z nich i pocałowałam w policzek. Gdy nadeszła kolej Nathana , złapał mnie w talii i pocałował w usta. Był niezwykle romantyczny. Po tym pięknym rozpoczęciu dnia zasiedliśmy do śniadania. W 20 minut wszystkie talerze zostały opróżnione, oprócz mojego. 
- Caroline, czemu nie jesz ? - spytał Jay. 
- Jakoś nie mam ochoty. Źle się czuje. Przepraszam. - i pobiegłam do łazienki. Na sam widok jedzenia zrobiło mi się momentalnie nie dobrze. ,, Przecież nie jestem w ciąży'' - pomyślałam. To było nie możliwe, bo miałam robione badania. Nagle ktos zastukał do drzwi. 
- Jak się czujesz ? - to był Nathan. 
- Lepiej. Już wychodzę. 
Wytarłam twarz, spuściłam wodę i wyszłam do mojego chłopaka. 
- Co się dzieję skarbie ? 
- Nie wiem. Wygląda mi to na ciąże, ale przecież obydwoje wiemy, że nie jestem w ciąży. Nie mam pojęcia o co tu chodzi. 
- Ja też nie i nie podoba mi się to. Będziemy musieli chyba jeszcze raz odwiedzić ginekologa. 
- Dobrze, zgadzam się na wszystko, ale wiesz co ? Umówiłam się z Meredith w kawiarni za 30 minut. Musze się już szykować. - pocałowałam go i poszłam się przebrać. 
Wybrałam zwykła czerwoną spódniczkę do tego bluzka w granatowe paski. Na nogi założyłam granatowe koturny. Czegoś mi tu jeszcze brakowało. No tak ! Założyłam długi, złoty wisiorek z kotwicą. Uczesałam włosy i byłam gotowa. Wyszłam do kawiarni. Na miejscu byłam po 5 minutach. Zauważyłam siedzącą Meredith przy stoliku i machająca do mnie. Podeszłam do stolika i zajęłam na przeciw niej miejsce. 
- Cześć. - przywitałam ja. 
- Hej. 
- Wiesz co ? Mam do Ciebie takie pytanie. Czy dałoby się zbadać mnie pod kątem ciąży ? Razem z Nathanem podejrzewamy, że będziemy mieli dziecko. 
- Pewnie. Chcesz od razu ? 
- Jeśli nie sprawie Ci kłopotu... 
- No co Ty !? Jasne, że nie sprawisz mi problemów. 
- Tylko zadzwonię po mojego chłopaka. 
- Czekam przy wyjściu. 
Szybko zadzwoniłam do Natha. 
- Nathan, skarbie przyjedź do szpitala. Będę miała badania. 
- Już tam jadę. 
- Do zobaczenia, kochanie. 
- Kocham Cię. 
Po skończonej rozmowie razem z Meredith poszłyśmy do szpitala na badania. Bałam się, że będę w ciąży. Miałam nadzieję, że nie. Poszliśmy do ginekologa. Rozebrałam się i lekarz zaczął badania. Gdy skończył oznajmił nam wiadomość .... 




_________________
Coś wyszło ;) 
Trochę się rozpisałam, bo mam naprawdę duuużo czasu. ;]
Chciałam Wam jeszcze powiedzieć, że mam ostre zapalenie ucha środkowego i nie bd mnie w szkole do końca tygodnia ;) 
Tak więc rozdziały bd dłuższe, i bd częściej ;P 
Mam nadzieję, ze się cieszycie z tego powodu ;* 
Ada ♥

poniedziałek, 26 marca 2012

Dziękuję ! xoxox

Dziękuje Wam bardzo za ponad 6300 ! wyświetleń !
Nie mogę w to uwierzyć ! ;*
Jestem w mega szoku !
Dziękuje Wam jeszcze raz !
Kocham Was ! ;*
xoxoxoxoxoxoxoox

Rozdział 37

****Perspektywa Nathana****
No kur*a świetnie ! Caroline zadzwoniła do mnie, ale się nagle wyłączyła. Postanowiłem oddzwonić. Nic. ,, Abonent czasowo niedostępny''. Niech się to w dupę pocałuję ! Muszę jakiś sposób wymyślić na uzyskanie z nią kontaktu. Muszę ! Usiadłem na kanapie w salonie, gdzie chłopacy oglądali W11. Zupełnie nie obchodził mnie serial. Myślałem jedynie nad tym jak skontaktować się z Caroline. Nagle w telewizji padło słowo : ,, namierzanie poprzez telefon''. Olśniło mnie ! Pobiegłem do swojego pokoju po laptopa i wróciłem do chłopaków. Włączyłem google i wpisałem frazę. Kliknąłem na pierwszy link, który skierował mnie do strony z darmowym programem do namierzania. Ściągnąłem go nie zwracając uwagi na jakieś gówna typu: wirusy. W tym programie trzeba było podać numer telefonu. Wpisałem i .... jest ! Mam ją ! Nie wierzyłem własnym oczom !
- Chłopaki mam ją ! - krzyknąłem w euforii.
- Jak to ? - pytał Max.
- No normalnie ! Jedziemy po nią ! Natychmiast !
Wszyscy pobiegli w stronę drzwi. Jako, że szukaliśmy mojej dziewczyny pozwolili mi prowadzić.  Jechałem w dane miejsce jak jakiś rajdowiec. Zauważyłem jakąś dziewczynę idącą poboczem. Postanowiłem się zatrzymać....

****Wracamy do Caroline****
Kurde ! Właśnie teraz musiał paść telefon ! No zajebiście ! Jak ja sobie teraz poradzę ? Dobra wdech i wydech. Nasłuchiwałam samochodów, by móc dojść do jezdni. Gdy do niej doszłam, szłam w kierunku Londynu. Było mi strasznie zimno, w końcu byłam w samym stroju kąpielowym i na boso. Starałam się jakoś rozgrzać wykonując jakieś dziwne ruchy, ale to mało dawało. Szłam coraz wolniej. Byłam głodna i wykończona. Wszystko mnie bolało. Szczerze modliłam się o to by umrzeć. Nagle widzę, przejeżdżający samochód zatrzymujący się koło mnie. Byli to chłopacy. Nathan wybiegł i przytulił mnie. Ja zemdlałam z wycieńczenia.


****Znów Nathan****

To ona ! Nareszcie razem ! Szybko wybiegłem z auta i przytuliłem ją. Zemdlała mi w ramionach. Ważne, że była przy mnie. Czułem, że jest lodowata dlatego dałem jej swoją bluzę oraz przykryłem ją kocem. Wziąłem ja na tył by się położyła. Tak się cieszyłem, że ona żyje ! Nie mogłem uwierzyć w moje szczęście ! Szybko dojechaliśmy do domu i od razu położyliśmy ją do łózka. Przykryłem ją szczelnie kołdrą i usiadłem w fotelu obok. Patrzyłem na nią, jak śpi, jak oddycha. Dopiero teraz zrozumiałem jaka jest dla mnie ważna ....

***********************

Tak bardzo chciałyście rozdział to jest ;D
Taki, jakiś....
Zachęcam do komentowania ;*
Ada ♥

niedziela, 25 marca 2012

Rozdział 36

Okazało się, że chłopacy zrobili sobie ,, mały '' poligon w pokoju Toma. Byłam na nich wściekła, dlatego, ze to ja pewnie będę musiała to sprzątać, ale nie tym razem !
- Chłopaki ! Jay, Tom i Siva do mnie ! Natychmiast ! - krzyknęłam na cały dom.
- Jesteśmy. O co chodzi.
- O co chodzi ?! Cały pokój Toma jest uwalony ! Będziecie to sprzątać ! Dawaj mi Neytiri ! - zwróciłam się do Jaya.
- Ale ... - zaczął Jay.
- Nie odzyskasz jej dopóki nie posprzątacie ! Już do roboty !
- Tak, jest !
Razem z Nathanem i Maxem poszliśmy oglądać TV. Chłopacy wyrobili się w 1,5 h. Gdy weszłam do pokoju, dostałam zawału. Było tak czysto ! To było aż nie do wiary !
- Jak wy to zrobiliście ? - pytałam z niedowierzaniem.
- Czasami potrafimy zaskoczyć. - powiedział Jay - A teraz oddawaj mi moją jaszczurkę.
- Pewnie. Chodzie.
Zeszliśmy na dół, a Jay od razy rzucił się na Neytiri.
- Moja ty ! Tęskniłaś ?
- Jay ! To tylko jaszczurka ! - powiedział Nathan.
- Dla Ciebie tylko jaszczurka ! Dla mnie to jest aż jaszczurka !
- Oj Jay ... - powiedziałam.
- Idziemy gdzieś ? - spytał Siva.
- Chętnie, ale gdzie ? - spytałam.
- Może ... hmm... - wszyscy teraz myśleli.
- A gdyby tak pojechać nad morze ? - powiedział Max.
- W sumie ... dawno nie byłam nad morzem.
- To co zbieramy się ! - powiedział Nathan.
Wszyscy zabrali potrzebne rzeczy i wsiedliśmy do samochodu. Jechaliśmy może z godzinkę. Gdy dojechaliśmy na plaże zdjeliśmy buty i weszliśmy na piasek. Dawno nie byłam nad morzem. Wdychałam to świeże powietrze i nie mogłam się nim nacieszyć.
- To co ?! Wchodzimy do wody !? - powiedział Tom.
- Oszalałeś ? Jest z 10 stopni ! - krzyknął Nath.
- Nie przesadzaj. Ja wejdę bez problemu. - powiedziałam serdecznie się uśmiechając.
- Ale na chwilę. Nie chcę, żebyś była chora. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
Rozebrałam się do stroju i razem z Tomem weszłam do wody. Była zimna dlatego skakaliśmy obydwoje i śmialiśmy się przy tym. Gdy byliśmy już głęboko, chciałam wracać, bo było mi zimno. Tom jeszcze chciał zostać, więc zostałam razem z nim. Zrobiłam jeden krok do tyłu i ... coś mnie zaczęło wciągać. Nie wiedziałam co to jest ! Chciałam się z tamtąd wyrwać, ale to coś było silniejsze ode mnie. W końcu zanurzyłam się cała pod wodę. Czułam jedynie czyjąś dłoń na moim ramieniu, dalej nic nie pamiętam ....

****Perspektywa Nathana****

Patrzyłem na nią jak wchodzi coraz głębiej i głębiej. Nagle zobaczyłem, że się topi.
- Caroline ! - krzyknąłem.
Bez zastanowienia wbiegłem do wody. Co prawda nie umiem rewelacyjnie pływać, ale coś tam umiałem. Podpłynąłem do niej i zanurzyłem się, by ją wyciągnąć. Złapałem ja za ramię, ale wyślizgnęła mi się. Jeszcze kilka razy nurkowałem by ją wyłowić, ale na próżno. Nie mogłem uwierzyć. Nie ma jej ! Wyszedłem z wody za namową chłopaków. Wcale nie chciałem wychodzić. Miałem nadzieję, że ona tam jeszcze jest. Ale ona przecież tam była ! Wiedziałem to ! Czułem to ! To nie mogła się tak skończyć ....

****Wracamy do Caroline***

Obudziłam się w samym stroju na jakiejś dziwnej plaży. Dziwnej dlatego, że było ciemno i nikogo tam nie było. Wstałam cała obolała. Co się stało ? Gdzie są chłopacy ? Gdzie ja jestem ? Tyle miałam pytań. Poszłam w stronę wyjścia. Zobaczyłam drogę główną i postanowiłam pójść z buta do Londynu. Nic innego mi nie zostało. Gdy tak szłam poboczem zatrzymał się koło mnie jakiś ciemny samochód.
- Oo... sama tu jesteś laseczko ? - spytał jakiś mężczyzna z środka.
- Spierdalaj ! - powiedziałam do niego i szłam dalej.
- Nie tak prędko ! Mam ochotę na dziki sex ! - powiedział a ja się przeraziłam na jego słowa. ,, Czyli zboczeniec. '' pomyślałam. Zaczęłam biec ile sił w nogach lecz on był szybszy. Dogonił mnie i zaciągnął do samochodu. Szarpałam się ile popadnie. W końcu wpadłam na pomysł, ze kopnę do w jaja. Tak zrobiłam a ten zawył z bólu. Szybko wybiegłam z auta i zaczęłam biec do tutejszego lasu. Wbiegłam do niego i schowałam się. Poczekałam 5 minut. ,, Dobra nie ma go ''. pomyślałam. Pochodziłam chwile po tym lesie, by trochę ochłonąć. Szłam gdy nagle dojrzałam coś w trawie. Podeszłam tam i zobaczyłam jakąś komórkę. To było dosyć dziwne , ale nie zastanawiałam się nad tym. Sprawdziłam czy działa i zadzwoniłam do Nathana. To była moja ostatnia nadzieja. Odebrał po kilku sygnałach.
- Nathan ? - spytałam.
- Caroline !? Kochanie nic Ci nie jest ? Gdzie jesteś ? Co się stało ? - pytał mnie.
- Spokojnie nic mi nie jest. Jestem w .... - nie dokończyłam bo telefon nagle się wyłączył. Ja to mam szczęście....

___________
Jest. Po tak długiej przerwie postanowiłam sie wysilić i napisać cos dłuższego.
Ten rozdział dedykuję Adzie ! ;* Masz mi tu nie smutać, bo sie tam do Cb przejde ;D
Oraz całej rodzince ! ;*
Kocham Was xoxoxoxoxox ;* ;*

poniedziałek, 19 marca 2012

Uwaga !

Mam nowego bloga, także o The Wanted.
Tego też będę prowadzić nie martwcie się ;)
http://followthedreamnathan.blogspot.com/ 
Prosze ;) Mam nadzieję, że Wam się spodoba ;]

sobota, 17 marca 2012

Rozdział 35

Dom Meredith był bardzo nowoczesny i gustowny. W kątach bardzo mocno oświetlonego mieszkania , jakiego mieszkania ! Apartamentu stały kwiaty. Nowoczesne meble i przestrzenność były niesamowite. Meredith zachęciła nas gestem dłoni byśmy usiedli na kanapie, a ona sama zajęła miejsce w fotelu na przeciwko nas. Siedzieliśmy przez chwile w milczeniu. Przerwała ja Meredith.
- Caroline... pewnie już wiesz ... - zaczęła.
- ... że miałaś depresje i dlatego Tata zabrał mnie od Ciebie ? Tak, wiem. - powiedziałam i przybliżyłam się do Natha.
- Nieee ! To jakieś bzdury ! - krzyknęła - To było tak. Miałaś dwa latka. Ja razem z twoim tatą bardzo się kochaliśmy. Byliśmy przykładem idealnej rodziny. Ale coś poszło nie tak i twój tata miła kochankę. Nie mogłam tego zrozumieć. Pewnej nocy usłyszałam jakiś szelest w salonie. Akurat tam miałaś swoje łóżeczko. Smacznie spałaś. Było otwarte okno, więc nie przejmowałam się tym szelestem. Rano wstaję idę do Ciebie i przeżywam istny szok. Nie ma Cie. Była jedynie kartka. Od Twojego ojca. Było w niej napisane, ze zabiera Cię i nigdy nie odda. Że mam Cię nie szukać, bo to bez sensu. Ale ja się nigdy nie poddałam. Pisałam i pisałam, ale nigdy nie doczekałam się odpowiedzi. - gdy tak mówiła poleciała mi łza po policzku. Później następna i następna. Nathan widząc to przytulił mnie. Chwile popłakałam.
- Nie wiedziałam o tym. - powiedziałam.
- Widzę, że wielu rzeczy nie wiesz. - powiedziała.
Rozmawiałyśmy parę godzin. Dzięki temu poznałam lepiej moją mamę i zrozumiałam też, ze przez tyle lat okłamywano mnie. Zasnęłam oparta o Nathana.

Rano obudziłam się u siebie w pokoju wtulona w Nathana. Nie spał tylko przyglądał mi się badawczo.
- Długo nie śpisz ? - spytał z chrypa w głosie.
- Jakieś 30 minut.
- Mogłeś wstać !
- Lubię na Ciebie patrzeć. - mówiąc to seksownie poruszył swoimi brwiami.
- No dobra, ale teraz to oboje musimy wstać. - zaśmiałam się.
W 20 minut byliśmy już gotowi. Zjedliśmy śniadanie i usiedliśmy przed TV. Był spokój i cisza zanim wstali chłopcy. Tom wtargnął do salonu w dzikiej pozie. W zębach trzymał kawałek patyka. Za nim szedł Siva cały ubrudzony błotem. Za nim szedł Jay trzymając Neytiri na rękach. Na samym końcu szedł Max z facepalmem ! Był to niesamowity widok.
- A Wam co się stało ? - spytał Nathan.
- Nic, nic . - powiedział Max.
- Ale ... - zaczęłam.
- Cii... nie warto ! - powiedział Max.

_________________
No i jest !
Następny nie wiem kiedy bd ! ;c
Ada ♥

piątek, 16 marca 2012

Kolejna niespodzianka ! ;*

A więc jest to drugi taki bonus dla Was. Znowu sen z The Wanted.

Był koniec roku szkolnego. Dwa dni przed zakończeniem roku razem z Dominiką ( Myszką ;* ) na mega zakupy. Wybrałyśmy takie sklepy jak H&M, Bershka, Cropp, House, Stradivarious i wiele wiele innych. Nakupiłyśmy ubrań chyba na kolejne dwa lata.Po udanych zakupach każda wróciła do siebie.
Nareszcie nadszedł koniec roku szkolnego. Jeden z najlepszych dni w roku. Od razu po wyjściu ze szkoły skierowałyśmy się z Dominiką na mega szejka. Przy tym rozmawiałyśmy o wakacjach i o naszych zwariowanych pomysłach w czasie drugiej klasy gimnazjum. Potem każda poszła w swoją stronę. Dwa tygodnie wakacji zleciały nam na spotkaniach i wypadach nad morze. Prawdę mówiąc byłyśmy już nieźle opalone. Cały czas humor nam dopisywał. Ze wszystkiego się śmiałyśmy. Dokładnie 10 lipca stało się coś niesamowitego. Był normalny zwykły dzień. Słońce przyjemnie świeciło. Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki i do tego białą luźna bluzkę. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Była 10:00. Jadłam w tym czasie śniadanie. Nikogo w domu nie było. W pewnej chwili zadzwonił mój telefon. Dzwonek to oczywiście The Wanted - Made. Odebrałam.
- Tak słucham ? - zapytałam.
- Cześć Ada. Tutaj twój ojciec.
- Wiem, wiem. Ślepa nie jestem. - zaczęłam się śmiać.
- To posłuchaj mnie uważnie. Teraz zejdziesz na dół. Tam czeka na Ciebie Pani Beata ( moja macocha ).
- Dobrze.
Zeszłam grzecznie na dół bloku a na klatce ku mojemu zdziwieniu stało od groma walizek. Podeszłam do Pani Beaty.
- To które mam wziąć ? - spytałam.
- Ty weźmiesz to... i jeszcze to ... oo... i to jest lekkie. - mówiła i od razu podawała mi jakieś torby. Z nie chęcią je wzięłam bo mieszkałam na 4 piętrze. Gdy doszłam do domu odstawiłam torby na bok i usiadłam do stołu by dokończyć śniadanie. Tata i Pani Beata dzielnie przytargali chyba 7 walizek. Porozstawiali je w różnych miejscach. Ja siedziałam cicho. O nic się nie pytałam. Jakoś mnie to mało obchodziło. Poszłam do swojego pokoju. Zdjęłam bluzkę i byłam w samym staniku i spodenkach. Przebrałam szybko stanik na stanik od kostiumu kąpielowego. Nagle ktoś otwiera drzwi. Akurat stałam tyłem do drzwi i nie wiedziałam kto to. Myślałam, że Pani Beata i się tym nie przejmowałam.
- Cześć. Będziemy razem dzielić pokój. - powiedział męski głos. Ja jak oparzona odwróciłam się i zobaczyłam Nathana Sykesa we własnej osobie. Tak mnie wcięło, ze musiałam wyglądać z ta mina prze komicznie.
- ... Hej. Miło mi Cię poznać. - powiedziałam speszona. Oczywiście rozmawiałam z nim po angielsku.
- Przepraszam Cie na chwile. - powiedziałam i wyszłam nadal w samym staniku i spodenkach. Szybko pobiegłam do mojego Taty.
- Tato ! Co to ma znaczyć ?! - spytałam po polsku.
- Ale o co Ci chodzi ? Nie cieszysz się ?
- Jasne, że się ciesze, ale mogliście mi chociaż powiedzieć ! A nie ja się przebieram, a tu Nath wchodzi do pokoju. Dobrze, że zdążyłam zapiąć stanik.
- Oj już się tak nie wściekaj.
- A na ile tu zostaną ?
- Chyba ... na zawsze. O ile wcześniej sie nie wyprowadza.
- Wow ! Tato przecież wiedziałeś, ze za nimi szaleje normalnie ! Kocham Cię po prostu !
- Ja Ciebie też, a teraz zmykaj do siebie.
- Tak jest. - i pognałam do pokoju jak rakieta.
Nathan siedział na łóżku i oglądał moje stare zdjęcia. Usiadłam koło niego, a on się na mnie spojrzał i uśmiechnął się. Odpowiedziałam mu tym samym.
- Piękny masz uśmiech. - powiedział, ja na to się zarumieniłam - i rumienisz też się pięknie.
- Oj już przestań, bo stanę się bordowa. - zaśmiałam się.
- No już dobrze. Nie będę.
- Chodź rozpakujesz się. Pomogę Ci.
- Dziękuję.
I tak tym o to sposobem zapoznaliśmy się lepiej. Przez cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Po godzinnym rozpakowywaniu się poszliśmy do reszty.
- Ada ma za 4 dni urodziny ! - krzyknął mój Tata.
- To wspaniale ! - krzyknęli chłopcy.
- A ile lat skończysz ? - spytał Tom.
- 16 lat. - odpowiedziałam niepewnie.
- A wyglądasz na 18 . - powiedział Siva.
- Tak ogólnie jestem Ada. Was już znam. - uśmiechnęłam się i podałam każdemu rękę.
- Pokażesz nam okolice ? - spytał Nathan.
- Pewnie, ubierajcie się i idziemy.
Ubrali się w błyskawicznym tempie. Pokazałam im najbliższą okolicę i na dodatek zabrałam ich nad morze. Byli zafascynowani tym widokiem jak małe dziecko lizakiem. Po długim spacerze zabraliśmy się do domu.

*** Dzień moich urodzin ***

Wstałam rano, ale nie zauważyłam Natha koło mnie. Pomyślałam, że wcześniej wstał. Ogarnęłam się w łazience. Ubrałam się w beżową sukienkę i do tego brązowe rzymianki. Zjadłam śniadanie i włączyłam TV. W pewnej chwili zadzwonił do mnie Nathan.
- Słucham Cie.
- To bardzo dobrze. Zejdź na dół.
- Noo .... dobrze.
Zeszłam niepewnie na dół. Czekał tam na mnie oparty o samochód Nathan. Podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
- Wsiadaj. - powiedział otwierając mi drzwi. Wsiadłam i zapięłam pasy. Zorientowałam się, ze jedziemy do Mielna ( zobaczcie na google gdzie to ;) ja mieszkam w Koszalinie ) ! Pojechaliśmy na plaże. Zdjęliśmy buty i weszliśmy na piasek. Podeszliśmy do wody i szliśmy tak brzegiem. W końcu zakrył mi oczy i poprowadził jeszcze kilka dobrych kroków. Otworzył mi oczy a ku mojemu zdziwieniu stali tam wszyscy moi znajomi i krzyczeli : ,, Suprise ! ''. Znajomi z klasy, z dodatkowych zajęć ! Wszyscy ! Gdy zaśpiewali mi Happy Birthday popłakałam się, ze szczęścia. Wszyscy wręczali mi prezenty. Kiedy nadeszła kolej Nathana, który przeciągał to do ostatniej chwili, żeby wszyscy to zobaczyli. Podszedł do mnie i pochylił się nade mną. Nasze usta spotkały się i połączyły się w namiętnym pocałunku. Trwaliśmy tak chwilę, ale w końcu kiedyś musieliśmy złapać oddech. Odsunął się ode mnie i spytał czy chcę, być jego dziewczyna. Ja oczywiście się zgodziłam. To były najwspanialsze urodziny w moim życiu.


___________________
Taki o to gratis do mojego opowiadania ;)
Długie wyszło, ale chyba to dobrze ;*
Ada ♥

czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 34

Siedziałam tak i płakałam długą chwilę. Spojrzałam w kierunku Nathana a on właśnie otworzył oczy. Zobaczył na mojej twarzy łzy i od razu do mnie podszedł i mnie przytulił. Podałam mu kartke , a sama rozpłakałam sie na dobre.
- Idę zobaczyć czy jeszcze jest tutaj, dobrze ? - powiedział i wstał. Pokiwałam głową na tak, a on wyszedł szybkim krokiem. Położyłam sie i przymnkęłam oczy. Nagle gwałtownie odtworzyły się drzwi, a ja podskoczyłam ze strachu. Nathan szedł przodem, a za nim szła Meredith. Podeszła do mnie.
- Czemu chciałaś mnie widzieć ? - spytała.
- Bo jesteś moją mamą i chce mieć z Tobą kontakt.
- Jak to ? Przez te wszystkie lata ani razu mi nie odpisałaś ! - powiedziała oburzona.
- Na co ? - spytałam.
- Jak to na co ?! Pisałam do Ciebie listy !
- Ja nic nie dostawałam....
- Czyli tatuś zabierał listy ! No pięknie ... !
- Spokojnie. Nadrobimy te wszystkie stracone lata.
- Dobrze ...
- A teraz mogłabyś wyjść, bo chciałabym się spakować i się umyć.
- Pewnie.
Ona wyszła a ja wstałam i poszłam do łazienki wziąć prysznic. W tym czasie Nathan mnie spakował. Poszła nam to szybko i sprawnie i dlatego po 20 minutach byliśmy już w samochodzie. Pojechaliśmy odwieźć rzeczy do domu. Po tym od razu skierowaliśmy się do Meredith....


______________
Nareszcie coś jest ;P
Krótki ale zawsze coś ;D
Ada ♥

środa, 14 marca 2012

Dziękuję ! ;*

Dziękuje ! Dzisiaj tak sobie wchodzę na bloga i patrze ! :
5109


wyświetleń ! Jestem normalnie w szoku !
Dziękuje Wam jeszcze raz ! ;*
Ada ♥

poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 33

Bez namysłu pojechaliśmy do szpitala w którym się urodziłam. Nathan prowadził. Jedna ręką trzymał kierownice, a drugą mnie. Czułam się trochę z tym lepiej, ale nadal moje serce było podziurawione. Mój najukochańszy tata właśnie zmarł. Teraz nic nie jest w stanie mnie pocieszyć. Dojechaliśmy na miejsce po 10 minutach. Wysiadłam i zachwiałam się, ale przytrzymałam się auta. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Weszliśmy do budynku poszliśmy do punktu informacji. Siedziała za biurkiem starsza kobieta. Nie wiem może po 40, ale głowy bym nie dała. Grzecznie podeszłam do okienka i zapytałam.
- Dzień dobry. - powiedziałam pierwsza.
- Witam, w czym mogę pomóc ? - zapytała z uśmiechem kobieta.
- Mam takie nietypowe pytanie... - zawahałam się - Czy w dniu 14 lipca 1994 roku rodziła w tym szpitalu nijaka Meredith Forrbes ? - kobieta dziwnie się na mnie spojrzała i wyszła z okienka. Była dosyć wysoka i do tego szczupła. Miała zgrabną twarz. Niebieskie oczy i jasne długie włosy. Podeszła do mnie i stanęła jakieś pół kroku ode mnie.
- Ja jestem Meredith Forrbes i rodziłam w tym szpitalu dokładnie 14 lipca 1994 roku. Jeśli mogę wiedzieć, co się stało ? - spytała, a mnie zatkało. Ona nie miała pojęcia kim jestem. Co ja mam teraz jej powiedzieć ? ,, Hej jestem twoją córką ! Mój tata dzisiaj umarł ! '' no bez sensu.
- Yyyy... może zacznijmy od początku. Nazywam się Caroline Forrbes.... - nie mogłam nic dalej powiedzieć bo jakoś mi głos odebrało. W jej oczach widziałam radość. Łzy szczęścia spłynęły po jej policzku.
- Jesteś ... Jesteś ... moją córką ? - spytała z niedowierzaniem.
- Na to wygląda. - powiedziałam. Nie wiem czemu to zrobiłam, ale przytuliłam się do niej. Może to taki impuls ? Poleciały mi tez łzy. Szczerze to nie wiem dlaczego. Nie pamiętam jej.
- Ale ty jesteś wielka. - powiedziała Meredith odsuwając mnie od siebie.
- To w końcu 16 lat minęło. Kiedy kończysz pracę ? Może jak wrócisz to porozmawiamy w spokoju ? - zaproponowałam.
- Kończę za godzinę. To gdzie byśmy się spotkały ? - spytała z serdecznym uśmiechem.
- Może bym do Ciebie przyszła razem z Nathanem ?
- Dobrze. W takim razie bądźcie tu za godzinę.
- Do widzenia ! - rzuciliśmy gdy szliśmy do wyjścia.
To było dziwne uczucie. Spotkać po raz pierwszy swoją mamę po 16 latach. Nadal nie wiem czemu się do niej przytuliłam. Nie potrafię tego wyjaśnić. Nath objął mnie ramieniem i zaprowadził do samochodu. Trzymając się za ręce pojechaliśmy do domu. Tam od razu poszłam do łazienki. Nie czułam się najlepiej. Głowa mnie bolała i zbierało mi się na wymioty. Usiadłam na pralce i złapałam się za brzuch. Te wszystkie dolegliwości tłumaczyłam     nadmiernym stresem. Przecież dzisiaj się dowiedziałam, że mój tata nie żyję, że moja mama nie jest moją mamą. Zakręciło mi się w głowię i zemdlałam.
Obudziłam się w dziwnej, białej sali. Spojrzałam na siebie. Ubrana byłam w jakieś szpitalne ciuchy. Na krześle siedział Nathana. Właściwie to spał. Zobaczyłam, że na szafce nocnej obok łóżka jest jakaś kartka. Zaadresowana tylko do mnie. Usiadłam podkładając pod plecy poduszkę. Wzięłam kartkę w rękę i przez dłuższą chwilę patrzyłam się na nią. W końcu postanowiłam ją otworzyć. Z drżącymi rękami czytałam zawartość. Byłam w szoku. Treść była taka :

,, Droga Caroline !
Zemdlałaś i twój narzeczony przywiózł Cię tutaj.
Badaliśmy Cię pod kątem ciąży, ale wyniki wyszły negatywne. Nie jesteś w ciąży.
Pisze to dlatego, że chciałam się pożegnać.
Więcej się już nie zobaczymy.
Żegnaj skarbie. Pamiętaj zawsze Cię kochałam.
Mama. ''

Po policzku popłynęły mi łzy. Dopiero co ją poznałam. Wydała mi się tak bardzo podobna do mnie. Tak naprawdę nie wiedziałam co miała na myśli. Próbowałam wstać z łóżka, ale miałam podłączoną kroplówkę ...

___________________
No i jest ! ;*
Trochę się napisałam, ale to chyba dobrze ;D
Rozdział dedykuję trzem osobom :
Myszce ;* za to, ze mnie bardzo wspiera w tych trudnych dniach. Kocham Cię ! ;*
Adzie ;* za to, że jest i czeka na mnie zawsze. Kochanie ty moje ! ;*
Klaudii ;* za to, że zawsze mnie rozśmieszy i przede wszystkim, ze jest ! ;*
Kocham Was ! ;***
Oczywiście rodzinkę tez ;*
Ada ♥

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 32

Na dole Max i Siva byli usmarowani nutellą , a Jay i Tom jedli truskawki z czekoladą. Wyglądało to prze zabawnie. Jak nas zobaczyli zrobili miny w stylu WTF ?! Mogłam zrobić zdjęcie i wstawić na twittera, ale jednak tak nie zrobiłam.
- Dobra ! Raz, dwa to ogarniacie a ja robię śniadanie ! - zarządziłam.
- Się robi mamoo ! - krzyknęli a ja się zaśmiałam.
Poszłam do kuchni i wyjęłam patelnie. Znalazłam też robota kuchennego i wszystkie potrzebne składniki na naleśniki. ,, Ucieszą się '' pomyślałam. Tak więc wzięłam się do robienia naleśników. Poszukałam jeszcze trochę i znalazłam nutellę i dżem truskawkowy. Kiedy smażyłam pierwszego naleśnika, mój dzwonek ( The Wanted Made ) w komórce włączył się. Podeszłam do blatu i popatrzyłam na wyświetlacz. To byłą moja mama. Ciekawe co chciała. Zawołałam szybko Jaya by zajął się naleśnikami.
- Dzień dobry mamo. Stało się coś ? - spytałam.
- Muszę z Tobą pilnie porozmawiać. To nie może czekać. - powiedziała bardzo poważnie. Trochę się tego wystraszyłam.
- Dobrze, to możesz przyjść do nas.
- W takim razie będę za 10 minut. 
- Czekamy.
Kiedy się rozłączyłam wszystkie naleśniki były już usmażone. Rozstawiłam talerze i sztuczce. Powiadomiłam tez chłopaków, ze moja mam za chwilę tu będzie. Własnie usiedliśmy do stołu gdy rozległ się dzwonek do drzwi. Powiedziałam, ze otworze. W nich stała zapłakana mama. Przytuliłam ja i wprowadziłam do salonu. Chłopacy już tam byli.
- Mamo ! Co się stało!? Powiedz, bo nie wytrzymam ! - prosiłam ją.
- Usiądź. - powiedziała i sama usiadła koło mnie. - Tata ... on nie żyje.... - w tym momencie wybuchła potwornym płaczem. To był szok. Zrobiłam wielkie oczy i przyciągnęłam do siebie kolana. Siedziałam tak z 5 minut. Cisze przerwała moja mama. 
- Najgorsze jest to, że .... teraz pójdziesz do ... domu dziecka. - powiedziała z wyrzutem.
Jak to ?! Dom dziecka ?! O nie ! Nigdzie nie idę. Ale czemu nie mogę zostać z mama ? Po głowie chodziło mi 1000 myśli na sekundę. Teraz to się rozpłakałam. Nathan mnie mocno do siebie przytulił i głaskał po głowie. Po 15 minutach istnej histerii zapytałam się mamy.
- Co to znaczy, ze idę do domu dziecka ? Przecież jesteś moją mamą ! Ja chce być z tobą ! Nigdzie nie idę ! Nie ma nawet mowy ! - powiedziałam. Mama wzięła oddech i powiedziała.
- Posłuchaj Karolinko. - teraz zwróciła się do mnie po polsku - Gdy miałaś 2 latka twoja prawdziwa mama popadła w depresję. Wtedy zachorowała psychicznie. Wtedy twój tata zdecydował ze zabierze Cię od niej. Tak było dla Ciebie lepiej. Rok później poznał mnie. I tak jestem twoją mamą. Wychowałam Cię jak własną rodzoną córkę. Twoja mama nawet nie próbowała się z Tobą skontaktować... Przykro mi.
Teraz to był cios poniżej pasa ! Złapałam tylko za rękę Natha i bardzo mocno się do niego przytuliłam. To był tak wielki szok, że nic do mnie już nie docierało. Nie dość, ze mojego ukochanego tatę straciłam, to jeszcze się dowiaduję, że moja mam nie jest moją mamą i idę do domu dziecka. Co jeszcze ?!
- Jak ona się nazywa ? - spytałam przez łzy.
- Meredith Forrbes.
- Mamo.... - zawahałam się - Chce zostać sama. Przepraszam, po prostu muszę pomyśleć.
- No jasne. Już idę. Pamiętaj ! Kocham Cię.
- Ja Ciebie też ! Najmocniej na świecie ! - wtuliłam się w nią. Płakałam tak niemiłosiernie, że aż mnie gardło bolało. Mama wyszła a ja wróciłam do chłopaków.
- Caroline .... - zaczął Tom.
- Wszystko będzie dobrze. - dokończył Jay.
- Czekajcie chwilę ! - krzyknął Siva i wstał jak oparzony.
- Co ? - spytał Max.
- Którego dzisiaj mamy ?
- Nie wiem ... - powiedziałam.
- Jest dokładnie 10 lipca. A co to oznacza ? - spytał z wielkim bananem na twarzy Siva.
- Hmm... ale ja głupi jestem ! - Nathan zrobił multi facepalma - za 4 dni masz urodziny Caroline ! Będziesz już pełnoletnia ! Nie będziesz musiała iść do domu dziecka ! - krzyczał uradowany Nath.
- Dobra cieszę się naprawdę, ale mam poważniejsze problem na głowie...
- ... trzeba znaleźć Meredith. - dokończyli za mnie.
- Ktoś ma jakiś pomysł ? - zapytał Tom.
- A może pojedziemy do szpitala i spytamy się kto rodził 14 lipca 1994 roku. Zobaczymy może maja jakieś dane.- powiedział po namyśle Jay.
- Świetny pomysł ! - powiedział Max.
- To co raz, dwa i jedziemy ! - zarządził Tom.
- Nie bój się. Będę przy Tobie cały czas. - szepnął mi na ucho Nathan. Uśmiechnęłam się.
Ten dzień zapowiadał się wręcz wspaniale. A tu proszę ! Jakaś kompletna katastrofa !

_______________
No i jest rozdział ;)
Mam nadzieję, że się cieszycie, ze taki długi wyszedł ale akurat miałam czas, wenę i chęć.
Chciałam Wam powiedzieć, że data 14 lipca to faktyczna data moich urodzin ;D
Pozdrowienia dla rodzinki ! ;*
Ada ♥

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 31

Za drugim razem zasnęłam od razu. Rano obudziłam się w objęciach Nathana. Nawet nie wiedziałam, ze przyszedł. Wstałam i poszłam się ogarnąć. Lekki makijaż, poranna toaleta i oczywiście układanie włosów. Ubrałam się w krótkie, postrzępione, jeansowe spodenki i do tego luźną bluzkę z flagą UK. Włosy związałam w luźny kok. Na powieki nałożyłam czarną kreskę i tusz do rzęs. Weszłam do pokoju a przed szafą stoi Nathan w samych spodniach. Podeszłam do niego i przytuliłam.
- Pomóc ?  - spytałam.
- Jasne. Zawsze mam problem z doborem t-shirtu.
Podeszłam bliżej i po chwili namysłu wybrałam niebieską bluzkę z logiem supermena. Podałam mu bluzkę i popatrzyłam na jego piękny tors. Delikatnie dotknęłam go, a ten się uśmiechnął. Podobało mu się to. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. Zaczął mnie namiętnie całować. Swoje dłonie wplotłam w jego włosy, a jego ręce wędrowały po moich plecach. To było cudowne uczucie. Po 10 minutach całowania się w końcu ogarnęliśmy się i zeszliśmy na dół....

______________
Przepraszam , ze taki krótki ale ostrzegałam ;c
Moze jutro jeszcze cos dodam , ale nie mam pewności ... ;c
Ada ♥

Ważne !

Dziewczyny przez najbliższy okres czasu nie wiem czy coś napiszę ;C
Przepraszam Was bardzo ale mam bardzo ale to bardzo ważną sprawę do załatwienia -.-''
Jeśli coś w ogóle napisze będzie to krótkie i zapewne takie sobie ...
Jeszcze raz przepraszam ... ;c
Ada ♥

środa, 7 marca 2012

Rozdział 30

Nadszedł wieczór. Poszłam do łazienki umyć się. Po 15 minutach byłam już gotowa. Zeszłam w kusej piżamie do salonu by się pożegnać ze wszystkimi. Przytuliłam każdego a Nathana pocałowałam. Poszłam szybko na górę do pokoju.  Położyłam się i włączyłam mp3. Leżałam z zamkniętymi oczami i po prostu marzyłam. Prawie zasypiałam.Poczułam, że ktoś zakrywa mi ręką usta. Myślałam, ze to Nath, ale jak poczułam, ze ktoś mnie podnosi to otworzyłam oczy. Był to Jay ! Uśmiechnął się i pobiegł ze mną do łazienki. Wrzuciła po prysznic i włączył wodę ! On po prostu zginie ! Zabije ! Wyszłam cała wkurzona ! Zaczęłam biec na dół. Jak mnie zobaczyli zrobili wielkie oczy i miny w stylu WTF ?! Ale Jaya nie było.
- Gdzie Jay ? Zabije go ! - krzyczałam cała zła.
- Nie wiemy. - powiedział Max ...
- Ja go dorwę i powyrywam te jego loczki !
- Oj kochanie ... daj spokój. - powiedział Nathan swoim uspokajającym głosem.
- No dobrze...
Jego głos, w sumie on sam tak na mnie kojąco działał jak nie wiem. Poszłam do łazienki się wysuszyć. Jay pewnie myślał, ze ujdzie mu to na sucho. Nie ze mną te numery ....

Dziękuje ! ;*

Dziękuje Wam bardzo za ponad 4000 wyświetleń !
Jestem po mega wrażeniem !
Nawet mój poprzedni blog nie cieszył się taką popularnością a tu proszę ! ;*
Dziękuje Wam jeszcze raz z głębi serca, że chcecie czytać to coś !
Ada ♥

Rozdział 29

Przed przeczytaniem zobaczcie co to jest Hansa Park ;)

Chłopacy od razu zabrali nas do wesołego miasteczka. Było ono tak wielkie jak Hansa Park. Nawet atrakcje były podobne. Najpierw poszliśmy do domu strachów. Było świetnie. Troche się bałam, ale Nath mnie przytulił i od razu poczułam się bezpieczniej . Czułam się niesamowicie u jego boku. Dawał mi poczucie pewności siebie, a przede wszystkim bezpieczeństwa. Potem poszliśmy na ,, młota''. Ale się działo ! Wszyscy tak krzyczeli, że aż bałam się , że zedrą sobie głos. Bawiliśmy się tak jeszcze 5 h ! Po skończonej zabawie poszliśmy na lody i szejka. Ja wybrałam lody straciatella i do tego truskawkowego szejka. Usiedliśmy przy stolikach i dzieliliśmy się wrażeniami. Po pół godzinie poszliśmy do domu. Od razu poszłam do naszego pokoju. Położyłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Nagle poczułam coś zimnego. To coś było na mojej twarzy i dekolcie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam kostki lodu. Wstałam i wybiegłam z pokoju jak tornado. Wpadłam cała mokra do salonu, a tam Nathan siedzi i nie może opanować śmiechu.
- Tak się bawimy ? Dobra ! - pobiegłam szybko do lodówki i wyciągnęłam kostki lodu. Nathan już zaczął uciekać. Po 15 minutach biegania złapałam go w salonie i wrzuciłam mu lód za koszulkę. Jego mina była bezcenna. Tym razem to ja nie mogłam opanować. On wziął mnie na ręce i zaczął mnie obracać. Śmiałam się a jednocześnie chciałam się uwolnić. W końcu mnie postawił i bardzo namiętnie pocałował.
- To co ? Remis ? - spytałam.
- Remis.
- Mam rozumieć, że to była twoja zemsta ?
- Taak. Można tak to nazwać.... - powiedział z uśmiechem.
- Moja zemsta będzie gorsza ! Zobaczysz. - powiedział chytrze Jay.
- Mam się bać ?
- Może trochę.
- Nath mnie obroni ! Prawda kochanie ? - powiedziała podchodząc do niego bliżej.
- Jasne ! Nie masz się czego bać.
Po tej rozmowie wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem....

_________
Przepraszam Was, że wyszedł taki do kitu ale pisałam go przed szkoła i nie miała zbytnio weny ;c
Ada ♥

wtorek, 6 marca 2012

Niespodzianka ! ;*

Dziewczyny teraz opowiem Wam mój sen. Zapisze go w formie rozdziału jednak nie będzie to miało żadnego powiązania z moim opowiadaniem.



Była zwykła niedziela. W tym dniu moja macocha zaprosiła moja babcie i siostrę wraz z mężem i dwójka dzieci. Marcelek który ma 2,5 roku oraz Lenka która ma 5 miesięcy. Goście przyszli do nas po 15:00. Podałam na stół rosół a sama poszłam zajmować się siostrzeńcem. Cała rodzina zajadała się zupą. Potem nadszedł czas na drugie danie. Wszyscy zachwalali kuchnie mojej macochy. Po skończonym obiedzie wszyscy rozmawiali i śmiali się ja natomiast bawiłam się z Marcelem. Następnie po 20 minutach na stole pojawiły się ciasta i ciasteczka. Niespodziewanie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Powiedziałam, że otworzę. Niepewnie otworzyłam a moim oczom ukazał się Nathan Sykes we własnej osobie. Widziałam w jego oczach strach i przerażenie. Po jego twarzy spływała stróżka krwi od rany na czole. Spytał się po angielsku czy może wejść. Ja go oczywiście wpuściłam. Rodzina się na mnie spojrzała a ja za to zaprowadziłam Nathana do łazienki. Kazałam oprzeć się mu o pralkę. Wzięłam kawałek papieru, zmoczyłam w zimnej wodzie i przyłożyłam do rany. Ten tylko syknął z bólu a później się uśmiechnął. Po skończonej operacji nakleiłam plaster na jego czoło.
- Jak się nazywasz ? - przerwał cisze.
- Ada.
- Dziękuje Ada.
- Nie ma za co. Miałam wielkie szczęście, że Cię spotkałam. Jestem waszą wielką fanką !
- To miło mi. - posłał mi jeden ze swoich seksownym uśmiechów.
- Tatoooo ! - zawołałam.
- Jestem. Co się stało ? - spytał ojciec wchodząc do łazienki.
- Zobacz. Nie ciekawie to wygląda.Może zostanie u nas na noc ? Proszę ! - zapytałam się błagalnym tonem.
- Jasne, ze może. To był by grzech wypuszczać go w takim stanie na ulice.
- Dzięki Tato. Teraz to pójdę go położyć.
- Ok.
Złapałam Natha za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju. Pościeliłam łóżko i kazałam mu się położyć. Tak zrobił. Ja za to poszłam do reszty. Akurat impreza dobiegała końca. Grzecznie pożegnałam się z rodzina i posprzątałam. Wróciłam do mojego pokoju a Nathan tylko leżał na łóżku. Nie spał skubany ! Uśmiechnęłam się i poszłam po materac. Wróciłam i pościeliłam dla siebie łóżko.Wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. Do pokoju wróciłam w mokrych włosach. Nath uśmiechnął się szyderczo. Usiadłam po turecku na materacu i patrzyłam sie na Nathana.
- Może opowiesz mi coś o sobie ? - spytałam.
- To dziwne. Nasza wielka fanka i nic o mnie nie wie ! To grzech. - zaśmiał się.
- To znaczy wiesz niby wiem jaki jesteś, ale tak naprawdę chciałabym wiedzieć. Rozumiesz, chciałabym poznać Cię tak osobiście.Nigdy nie mam pewności, że w prasie napiszą prawdę.
- Masz rację. To co chciałabyś wiedzieć ?
- Hmmm.... może powiedz o swoich zainteresowaniach ... - i tak zaczęliśmy gadać o sobie. Rozmawialiśmy tak do 2 w nocy. W między czasie usiadłam koło niego na łóżku. W pewnym momencie zasnęłam opierając głowę o jego ramie. Rano obudził mnie budzik w telefonie. Oczywiście ustawione miałam Made. Nathan uśmiechnął się. Rozejrzałam się a spałam wtulona w niego na jednym łóżku ! Wstałam i zaczęłam się szykować. Razem zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do szkoły. Nauczyciele o dziwo pozwolili wejść Nathanowi na lekcje. Dominika ( czytajcie Myszka ;* ) była wniebowzięta, że przyprowadziłam do szkoły Nathana Sykesa ! On na długiej przerwie zadzwonił do reszty chłopaków by przyjechali do nas do szkoły. Oni byli po 15 minutach. Dominika nie była wstanie wydusić sensownego zdania w obecności Sivy. Oni jak gdyby nigdy nic weszli na lekcje. Po lekcjach zaprosili mnie i Dominikę na lody. Było fajnie. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Nagle Nath wziął mnie na bok.
- Cholernie mi się podobasz wiesz ? - spytał przybliżając swoją twarz do mojej.
- Teraz już wiem. Ty mi też się bardzo podobasz. - w tym momencie nasze usta połączyły się w pełnym namiętności i pożądania pocałunku. To było niesamowite uczucie. Wróciliśmy do reszty już jako para. Później sie okazało, że Dominika i Siva są razem. The Wanted jako nasi przyjaciele zostali w Polsce na 2 lata.

______________
Później się obudziłam .... -.-''
To był mój najlepszy sen ! ♥
To był taki bonusik do opowiadania ;D
Mam nadzieję, ze Wam się spodobał.
Może częściej będę coś takiego pisać ;)
Jak myślicie ? Odpowiedzieć dajcie w komentarzu ;P
Ada ♥

niedziela, 4 marca 2012

Rozdział 28

Nathan usiadł koło mnie i spojrzał mi głęboko w oczy. Po tym się uśmiechnął.
- Posłuchaj ... - zaczął - widziałem jak na niego reagowałaś. Czemu dajesz mu drugą szansę ? Nie mogę tego zrozumieć.
- Głuptasku. Ludziom trzeba wybaczać, nawet jeśli popełnili duży błąd. Nie chciałam też żeby zespół się rozpadł. Jeszcze dzisiaj pójdę z nim pogadać. Wyjaśnić to i owo bo tak nie może być.
- Masz racje. Ale za tego głuptaska to już nie żyjesz. - uśmiechnął się i zaczął mnie gilgotać. Po tej zabawie Nathan zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie jednak stanowczo mnie pocałował. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę. Czułam, że chce czegoś więcej, ale jakoś nie miałam nastroju. Z reszta mam już dla niego przygotowaną niespodziankę. Wstaliśmy i zeszliśmy na dół. Tam Jay siedział ze swoją jaszczurka na kolanach. Podeszłam do niego.
- Jay mogę potrzymać Neytiri ? Zawsze chciałam to zrobić. Proszę ! - zrobiłam maślane oczy.
- No dobrze, ale musisz usiąść.
- Ok. - usiadłam koło niego a on podał mi swoją jaszczurkę. Była taka fajna. Głaskałam ja i nie mogłam się nią nacieszyć. Zupełnie jak małe dziecko. W tym czasie Nathan zaczął gadać z Jayem.
- Stary ! Żeby mi to było ostatni raz ! Bo jak nie to szczerze pożałujesz, że mnie spotkałeś.
- Jasne. Przepraszam.
- No już dobra ! Chodź napijemy się czegoś.
Poszli do kuchni po piwo i szklanki. Usiedli przed TV i zaczęli pić. Z początku wygłupiali się i śmiali. Następnie zaczęli się wyzywać od dupków i idiotów. A na samym końcu to była komedia. Nathan wskoczył na Jaya myśląc, ze ten jest koniem. Jay woził tak Nathana z dobrą godzinę. Pomyślałam sobie , że jutro na pewną będą go plecy boleć. Po godzinie zabawy padli jak muchy. Nie chciałam ich budzić więc przykryłam ich tylko kocem i zgasiłam telewizor. Poszłam do pokoju Jaya by odnieść Neytiri do klatki. Następnie poszłam do łazienki się umyć. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Czułam się bardzo nieswojo i samotnie bo nie miałam koło siebie Nathana. Włączyłam sobie na MP3 Warzone. Wsuchałam się w nieziemski głos Natha i nie mogłam uwierzyć, ze jestem jego dziewczyna i właśnie śpię w jego łóżku. Po pół godzinie zasnęłam ...

*** RANO ***
Obudziłam sie i poszłam do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w krótkie jasne spodenki, rzymianki i luźna białą bluzkę. Do tego złoty naszyjnik od Nathana. Gotowa zeszłam na dół. Tom , Max i Siva jedzą śniadanie a Nath i Jay dalej śpią. Postanowiłam zrobic im nagła pobudke. Poszłam po radio i włączyłam Last To Know. Ustawiłam dźwięk na maksa i przystawiłam im do uszu. Ich reakcja była bezcenna. Wstali ... nie oni wyskoczyli jak rakieta z łóżka. Zaczęli nerwowo biegac po całym domu. Ja nie mogłam sie powstrzymac od smiechu. Oni napewno knuli juz słodka zemste ....

__________________________
Taki jakoś długi wyszedł. ;)
Ada ♥

Rozdział 27

Przez te wszystkie wydarzenia z ostatnich kilku godzin nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić na miasto. Reszta uszanowała mój wybór. Mogłam się domyślać , ze reszta pójdzie się dobrze bawić , ale byłam też pewna , ze Nathan ze mną zostanie. Przy nim czułam się bardzo bezpiecznie i co najważniejsze pewnie. On był moim osobistym żołnierzem. Jak w piosence ,, Personal Soldier''. Właśnie za to go tak kochałam. Nie za to , ze jest sławny i bogaty, ale za jego niesamowitą osobowość. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie dobrą godzinę. Jego bicie serca bardzo mnie uspokajało. Sama jego obecność była dla mnie jak lekarstwo. Nagle drzwi wejściowe się otworzyły i wszedł Jay. Nathan od razu chciał się rzucać na niego, ale go powstrzymałam. Nie chciałam by komukolwiek stała się krzywda.
- Jay czemu to zrobiłeś ? - spytałam.
- Bo... mi sie podobasz. Jeszcze dzisiaj dziewczyny Cię tak wystroiły ... Przepraszam... - powiedział spuszczając głowę.
- Rozumiem, że Ci sie podobam , ale wiesz czego nie rozumiem ? Dwóch rzeczy. Jak mogłeś to zrobić Nathanowi. Przecież to twój kumpel. A dziewczynę kumpla się nie całuję. A po drugie czemu nie pozwalałeś mi wyjść ? Szczerze bałam się , ze mnie zgwałcisz czy coś ... - skończyłam swój monolog i spojrzałam na niego. Widziałam, ze żałuje tego co zrobił. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szanse. - Słuchaj ! Dam Ci jeszcze jedną szanse. Ale jak przegniesz to tym razem nie będę powstrzymywała Nathana. Rozumiesz ?
- Tak. Dziękuję.
- Caroline, możemy pogadać ?  - spytał się mnie Nath.
- Jasne. - powiedziałam z uśmiechem.
Poszliśmy do naszego pokoju. Usiadłam na łóżku, a on chodził po pokoju w tą i z powrotem. Wiedziałam co się święci ...

_____________
Chciałam podtrzymać trochę dramaturgii...
Mam nadzieję , ze udało mi się to.
Ada ♥

sobota, 3 marca 2012

Rozdział 26

Gdy dziewczyny się szykowały razem z chłopakami oglądałam TV. Nagle Jay łapie mnie za ręke i prowadzi do góry.
- Gdzie idziemy ? - spytałam go.
- Do mnie. Muszę z Tobą pogadać.
- No dobrze.
Weszliśmy do niego do pokoju i on od razu przekręcił klucz w drzwiach. W tym samym momencie popchnął mnie na łóżko. Ja zrobiłam minę w stylu WTF ?! a on tylko się uśmiechnął. Zaczął się do mnie przybliżać. Szczerze nie podobało mi się to i wstałam z łóżka. On mnie jeszcze mocniej popchnął. Był mega władczy. Położył się na mnie i zaczął mnie całować. Starałam się go odepchnąć ode mnie , ale był za silny. W końcu kopnęłam go w krocze, a on z bólu zwijał się na podłodze. Ja w tym czasie szybko wybiegłam z pokoju. Kiedy wbiegłam do salonu chłopacy od razu zauważyli, że coś jest nie tak. W moich oczach był strach i zdziwienie. Nathan podszedł do mnie i mnie przytulił. Ja stałam wtulona do niego. Byłam w mega szoku.
- Co się stało, kochanie ? - spytał z troska.
- Bo... no ... ja ... - nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. W tej chwili jak gdyby nigdy nic zszedł do nas Jay. On podszedł do mnie, a ja odruchowo cofnęłam się o krok. To był ruch bezwarunkowy. Nie uszło to uwadze Natha.
- Stary... co ty jej zrobiłeś .... ? - Jay spojrzał się na mnie z uśmiechem - Mów !!! - wydarł się na niego Nathan.
- Ja ... nic. - powiedział bezbronnie. Wyciagnął ku mnie ręke a ja jeszcze bardziej się cofnęłam. Teraz do akcji wszedł Max.
- Jay nie udawaj debila ! Widzisz jak Caroline na Ciebie reaguje ? Nie bez powodu pewnie ... - przerwał by po chwili krzyknąć - Gadaj !! - wrzasnął.
- Bo.... on mnie pocałował... ale nie tak zwyczajne ... chciałam wyjść , ale on mi nie pozwalał.... - po raz pierwszy sie odezwałam.
- Ty szujo ! Zginiesz ! - krzyczał Nath. Chłopacy cudem go odciągnęli od Jaya. Gdyby ich nie było nie wiem jakby Jay skończył.
- Wyjdź ! Teraz ! - powiedział Max wskazując ręką na drzwi. On posłusznie wyszedł. Ja przytuliłam się do Nathana i zaczęłam po raz drugi w tym dniu płakać. Ten dzień był po prostu najgorszy ...

____________
Mam nadzieję , że Wam się spodoba takie coś ;)
Ada ♥

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 25

W wiadomościach mówili właśnie o dziewczynie , która wytatuowała sobie na czole ,, I hate Caroline Forbes, Nathan's girlfriend.'' To zabolało. Nie powiem. Z tym tatuażem dumnie chodziła po ulicach Londynu.Ukryłał twarz w dłoniach i z zaczęłam cicho płakać. Nathan przytulił mnie mocno do siebie i zaczął mi szeptać , że mnie kocha i że sobie poradzimy. Chłopacy też mówili ,, Nie przejmuj się. '' ,, To zwykła zdzira.'' Po pół godzinie mi przeszło. Dziewczyny przyszły o 13:00. Od razu zobaczyły, że płakałam.
- Caroline co się stało ? - od razu podbiegły do mnie dziewczyny. Max pokazał im w telefonie zdjęcie tej dziewczyny.
- Nie ma co płakać. To zwykła kurwa i tyle. - powiedziała twardo Michelle.
- Dobra chodź na górę ! Zrobimy Cię na bóstwo ! - krzyczała podekscytowana Kelsey.
- No ok.
Poszłyśmy na górę. Dziewczyny od razu zaczęły czesać moje włosy, robic mi makijaż i do tego przeglądać moje ciuchy. Nareesha znalazła czerwoną obcisła bez ramiączek sukienkę. Znalazła też mega wysokie czerwone szpilki. Kelsey zrobiła mi piękne loki oraz wpięła mi czerwonego kwiata we włosy. Na powiekach miałam zrobione smoky eyes. Oczywiście nie mogło zabraknąć czerwonej szminki. Efekt końcowy był zniewalający. Zeszłam na dół a gdy chłopacy mnie zobaczyli zaczęli gwiżdżeć.
- Ooo.. młody ty to masz szczęście ! - powiedział Jay. Nathan do mnie podszedł i bardzo namiętnie mnie pocałował. Chłopacy zaczęli bić brawo.
- To co idziemy na miasto ? - zaproponował Tom.
- Chętnie. Tylko jak znam zycie dziewczyny tez bedą musiały się przygotować , a więc jeszcze mamy spokojnie godzinę. - powiedział mądrze Seev. Znowu usiedliśmy przed TV. Ja mocno się wtuliłam w tors Nathana i ogladałam program. Przez cały czas czułam na sobie wzrok Jaya , trochę mnie to onieśmielało ....

_____________
Przepraszam , że taki krótki rozdział, ale nie mam siły ;c
Rozdział dedykuję rodzince ! ♥
Kocham Was ! ;*
Ada ♥

Dziękuje !

Dziękuje Wam bardzo za ponad 3000 wejść ;) Nie spodziewałam się , że mój blog bedzie aż taki popularny !
Mam nadzięję , że bedzie jeszcze więcej wejsc ;*
Kocham Was ! ♥♥♥
Ada ♥

Rozdział 24

Obudziłam się wtulona do Nathana. Nasze ubrania były porozrzucane po całym pokoju. Uśmiechnęłam się na wspomnienia tej magicznej nocy. Chciałam się wymsknąć z objęć Natha, lecz on mocniej mnie do siebie przytulił. Obudził się.
- Co kotku ? Tak szybko chcesz mnie opuścic ? - zrobił minę zbitego psa.
- Jasne , że nie, ale musimy się jakoś ubrać , prawda ? - spytałam z uśmiechem.
- Tak... - odpowiedział i niechętnie mnie wypuścił z rąk. Byłam nago i szybko pobiegłam do łazienki. On przez cały czas patrzył się na moje ciało. W łazience ubrałam się w beżową spódniczkę z falbankami do tego brązową bluzkę na ramiączkach i do tego złoty, długi naszyjnik.Na nogi założyłam brązowe obcasy. Lekko sie pomalowałam i rozpuściłam moje blond włosy. Wyszłam z łazienki w podskokach. Weszłam do pokoju a Nathan nadal leży w łóżku.
- Wstawaj leniuchu ! - powiedziałam i podeszłam do niego i pocałowałam go bardzo namiętnie w usta.
- Już wstaję. Jak dostałem taką zachętę to muszę wstać. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie. On także był nagi, ale mi to wielkiej różnicy nie robiło. I tak i tak wyglądał prześlicznie. Poszedł do łazienki i po 10 minutach był już gotowy. Spojrzałam jeszcze na zegarek. Była 10:48. Zeszliśmy na dół , a tak już cała gromadka je spokojnie śniadanie.
- Dzień dobry. - przywitałam się ze wszystkimi.
- Cześć . Jak się spało ? - spytał z uśmieszkiem Jay.
- A dobrze. - uśmiechnęłam się i jeszcze mocniej przytuliłam się do Nathana.
- No widzę młody nieźle w nocy ... - Max nie dokończył bo dostał poduszką w głowę. Przez co cała zawartość miseczki z płatkami wylała się na spodni Sivy.
- Ty idioto ! - krzyknął Siva. - To były nowe spodnie ! Nie daruję Ci tego ! - krzyknął i zaczął ganiać przyjaciela po całym domu.
- Jak dzieci. - skwitował Tom.
- Tak będzie zawsze ? - spytałam roześmiana.
- Kiedyś im przejdzie. Przynajmniej mam taką nadzieję.
- Eej... a może zaprosimy tu dziewczyny ? - zapytał się nas Tom.
- Jasne ! Caroline nie będzie się z nami nudzić. - powiedział Jay.
- Ja ? Nigdy się z wami nie nudzę. - powiedziałam i potargałam Jayowi włosy.
Po skończonym śniadaniu usiedliśmy przed TV. Przełączyliśmy na wiadomości. To co zobaczyliśmy było nie dość , że straszne to jeszcze obrzydliwe ...

czwartek, 1 marca 2012

Rozdział 23

- Ciekawe co mają do załatwienia ? I to bez Ciebie. - spytałam.
- No właśnie też się nad tym zastanawiałem. - odparł Jay opierając swoją głowę o łokieć.
- Może wracamy już do domu ? - spytałam powoli podnosząc się z krzesła.
- Ok.
Pojechaliśmy do domu. Nasza podróż trwała zaledwie 5 minut , bo pizzeria była niedaleko. Gdy weszłam do domu z Jayem było ciemno. Czułam piękny zapach różanych kadzidełek. Zobaczyłam na podłodze płatki róż. Widziałam wszędzie porozstawiane świece. Było pięknie i bardzo romantycznie.
- To może ja pójdę na miasto .... - mówiąc to zaczął się wycofywać.
Ja poszłam za płatkami róż. Prowadziły one na górę , do pokoju Natha. Weszłam a tam ukazał mi się stojący na środku pokoju Nathan z wielkim bukietem róż w dłoniach. Tak pięknie się uśmiechał. Cały pokój wyglądał pięknie. Świece na parapecie. Płatki róż na biurku i na półkach i do tego ten piękny zapach róż. Na łóżku było zrobione serce z róż. Podeszłam do niego.
- Oto piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny. - powiedział podając mi bukiet.
- Dziękuje kochanie , ale z jakiej to okazji ? - spytałam z uśmiechem. Powąchałam kwiaty. Dawały tak aromatyczną woń , że nie dało się jej oprzeć. Odwróciłam się by pójść na dół do kuchni i wstawić kwiaty do wody , ale Nath złapał mnie w pasie i nie pozwolił mi się ruszyć. Odłożyłam kwiaty na biurko i dałam się ponieść mojej fantazji. Nathan całował mnie bardzo namiętnie, powoli. Wydawało mi się , że chciał zapamiętać mój smak. Był przy tym delikatny acz stanowczy. Jego ręce wędrowały po moich biodrach, a moje za to gładziły jego włosy. Byliśmy tak blisko siebie , że aż się o siebie ocieraliśmy. On stanowczym ruchem , wręcz brutalnym popchnął mnie na łóżko. Położyłam się a on usiadł w rozkroku na mnie.Po chwili nie skupiał się już tylko na ustach, a także na mojej szyi. Skubaniec rozgryzł, że całując mnie tam, nie jestem zbyt silna fizycznie, a do tego cholernie mnie to podnieca. Także trudno mi będzie sprowadzić go na ziemię, mówiąc, że chłopacy mogą zaraz wrócić. A utrudnił mi to doszczętnie kilka sekund później, kiedy swoimi pełnymi ustami przejechał w małe wgłębienie, które łączy szyje z obojczykiem. Sprawiał mi teraz taka przyjemność, że nie chciałam, aby przerywał. Nagle jego ręka, znalazła się na moim udzie, gdzie lekko ją zacisnął. Ja natomiast ułożyłam ręce na jego karku i delikatnie zaczęłam drapać go paznokciami.Oderwaliśmy się od siebie tylko na moment by zaczerpnąć powietrza lecz to nie trwało długo, bo zaraz ponownie byłam uwięziona w jego ramionach, a on znów doprowadzał mnie do szaleństwa.

Koszula leżała już na podłodze, gdy zaczęłam się zabierać za rozporek Sykesowych spodni. Nagle poczułam jak place Nathe'a wędrują między moimi udami, zostawiając na nich płonący ślad. Rozproszyło mnie to trochę, ale mimo wszystko próbowałam dokończyć czynność która zaczęłam. Niestety, kiedy dojechał ręka na samą górę, jęknełam i złączyłam swoje uda razem. Szybkim ruchem rozpięłam mu rozporek, ściągając przy tym spodnie. Jak zwykle to on był nademną. Rozpiął mój stanik, rzucając go gdzieś w kąt. Następnie zaczął całować mój dekolt, zjeżdżając na piersi, gdzie zatrzymał się trochę dłużej, a ja już wiłam się z podniecenia. Potem przeniósł swoje pocałunki na brzuch, wciąż jadąc coraz niżej. Kiedy doszedł do podbrzusza, rękami sięgnął bioder, na których trzymała się dolna część mojej bielizny. Patrząc mi w oczy, powoli ściągał ją ze mnie. Gdy pozbyłam się wszelkich ubrań, szybkim ruchem pozbawiłam także ubioru mojego chłopaka.On za to nachylił się nade mną, składając pocałunek na ustach i rozsuwając rękami moje uda. Po chwili poczułam, jak powoli we mnie wchodzi, a przez ciało przeszła fala ciepła i rozkoszy. Wygięłam się delikatnie w łuk, a z moich ust wydobyło się ciche jęknięcie, kiedy pogłębił nieco swoje wejście, dodając mi przy tym kolejna falę rozkoszy. I wiedziałam, że to nie będzie ostatnia, jaką mi tej nocy zafunduję...

_____________________
Boże ! Co za beztalencie ze mnie ! ;c
Dziękuje bardzo mocno Myszce ! ♥ , za to że pomogła mi opisać scene no ten tego i tam tego ... ;D
Postaram sie jeszcze dzsiaj dodać rozdział ;P chociaż nie obiecuję ;]
Ada ♥

środa, 29 lutego 2012

Rozdział 22

Obudziłam sie rano. Wiedziałam, ze jest ta pora dnia bo słońce wstało i jego promienie przebijały się do nad przez okno. Zobaczyłam , że nikogo przy mnie nie ma. Przeciągnęłam się i wstałam. Zaspana zeszłam na dół. Tam zobaczyłam grzecznie jedzącego Jaya. ,, Wow , bez żadnych wygłupów ! Coś tu nie gra ! '' pomyslałam.
Podeszłam do niego i usiadłam na krzesle obok.
- Cześć Jay. - przywitałam sie.
- Siemanko. - posłał mi swój szczery usmiech.
- Gdzie jest reszta ?
- Nie wiem. Wstałem a ich nie ma. Myślałem , ze Ciebie też nie ma. Nigdzie Cię nie było.
- A sprawdzałeś na strychu ? - powiedziałam i uśmiechnęłam się na myśl o tym co tam przezyłam.
- Niee... o tym miejscu nie pomyslałem.
- A może zadzwonimy do nich ? - zasugerowałam i sięgnęłam po komórke która leżała na stole.
- Dobry pomysł. Tylko włącz na głośno mówiący.
- Ok.
Wzięłam komórke i wykręciłam numer do Natha. Po dwóch sygnałach odebrał.
- Czesć kochanie. Jak się spalo ? - spytał swoim magicznym głosem. Jay tam sie juz zaśmiewał do bólu.
- Witaj skarbie. A dobrze dziękuje tylko jak sie obudziłam nie mialam do kogo się przytulić. - powiedziałam ze smutkiem w głosie. Jay juz leżał na podłodze . Nie mógł wyrobic ze śmiechu.
- Mamy z chłopakami ważna sprawę do załatwienia. Na pewno jest przy tobie Jay. Razem nie bedziecie sie nudzić. TYLKO JAY ! ONA JEST MOJA ! - krzyknął Nath do słuchawki.
- Słyszę , slyszę  - powiedział Jay.
- Dobra muszę już kończyć. Kocham Cię Caroline. - powiedział.
- Ja Ciebie też kocham. - powiedziałam i rozłączyłam się.
- No dobra jakies pomysły ? - spytałam Jaya podając mu ręke.
- Hmmm... może ... KARAOKE ! - krzyknął Jay.
- O nie .... !
- No chodź ! Będzie fajnie. Dam Ci fory jak chcesz. - zaśmiał się.
- Nie trzeba.
Włączyliśmy playstation. Ja wybrałam piosenkę Adele - Someone like you. Śpiewałam tak , że aż go zatkało. Siedział tak i patrzył się na mnie. To mnie trochę onieśmielało. Po skończonej piosence nadeszła jego kolej.
- To teraz zobaczysz potęge !
- Zobaczymy. - założyłam ręce na piersi i przyglądałam sie mu. On wybrał trudną piosenke. 3Doors Down - Here Without You.
Śpiewał ją z takim uczuciem , że na koniec aż sie popłakałam ze wzruszenia. Następnie trochę sie wygłupialismy przy karaoke. Nawet nie zauważyliśmy gdy minęły dwie godziny. Byłą już 14:00.
- Dobra. Stop juz ze spiewaniem ! Proszę. Głos mi już siada. - powiedziałam i opadłam na kanape.
- Cienka jesteś !! - krzyknął.
- To moze pójdziemy gdzies na miasto ? Moze na pizze ?
- Pewnie.
Ubraliśmy kurtki i poszlismy do pizzeri. Wybralismy wegetariańską , bo Jay jest wegeterianinem. Po 10 minutach nasze zamówienie przyszło na stół. Zajadalismy sie to pizzą jakby to była ostatnia w naszym zyciu.

wtorek, 28 lutego 2012

Rozdział 21

Po przyjeździe do domu Nath  zaniósł moje walizki do swojego pokoju. Ja natomiast usiadłam na kanapie koło chłopaków.
- Więc oficjalnie u nas mieszkasz ? - spytał uradowany Jay.
- Tak.
- To w takim razie .... musisz wiedzieć o nas kilka rzeczy. Więc : krzyczymy rano ile popadnie. Musisz się przyzwyczaić. Po drugie jesteśmy strasznie niechlujni. I po trzecie pukamy do pokoju zanim wejdziemy. Wszystko jasne ?
- Jak najbardziej. A teraz pójde zobaczyc co tam robi Nathan bo chyba utknął z tymi walizkami. - zażartowałam i poszłam na górę. Weszłam do naszego pokoju , a jego nigdzie nie ma. Były jedynie moje walizki przy szafie. Usiadłam na łózku i zastanawiałam się gdzie on jest. Wpadłam na pomysł , ze moze jest w łazience. Wstałam , ale ktos mnie złapał w pasie i przyciagnął mocno do siebie.
- Nathan ... - nie dokończyłam , bo odwrócił mnie i pocałowal. Ja nie pozostałam mu dłużna. Wplotłam swoje rece w jego włosy. Dzieliły nas tylko ubrania. Czułam jego ciepło, jego zapach. Wskoczyłam na niego tak , ze moje nogi oplatały mu biodra. Całowaliśmy sie tak długą chwilę. On usiadł na łózku a ja automatycznie usiadłam mu na kolanach. Nagle usłyszelismy głośny huk. Z pierwszej chwili nie przejmowalismy się tym , ale gdy usłyszelismy pomocy postanowiliśmy sprawdzić co tam się dzieje. Zeszliśmy a tak niecodzienny widok. Max leży na podłodze a na nim Tom, Jay i Siva.
- Eeej ... chłopaki ... - powiedział Nathan.
- Co wy robicie ? - dokończyłam za niego.
- My ... ? Nic , a nic . Spokojnie , nie martwcie sie. Jakos się ogarniemy. - Obiecał Siva.
- Mamy nadzieję. - powiedzielismy równo.
Poszliśmy na górę nie przejmując sie resztą. Usaiadłam przy pianinie i zaczęłam grac Hi and low.Po skończonej piosence Nathan podszedł do mnie i bardzo mocno mnie pocałował.
- Chodź. Mam cos dla ciebie. - powiedział i złapal mnie za ręke. Razem pobiegliśmy na strych. Zamknął za nami drzwi. Na poddaszu było magicznie. Rozłożony koc. Wszędzie porozwieszane lampki. Poduszki w kształcie serc. Misie. Po prostu niesamowicie. Ale najbardziej urzekł mnie teleskop. Razem usiedliśmy na kocu.  Zaczelismy rozmawiać o wszystkim. O zainteresowaniach, marzeniach, idolach. Po godzinie połozylismy się. Ja oparłam głowe o jego tors. Leżeliśmy tak bez słowa.
- O czym myslisz ? - przerwał moje rozmyslania Nathan.
- O Tobie , o nas . - usmiechnęłam się do niego.
- Wiesz co ? Mam dla ciebie jeszcze jedną niespodzianke. - powiedział siegając po coś do kieszeni. Wstał i podał mi reke na znak zebym wstała. Podeszliśmy do okna. Podał mi małe czerwone pudełeczko. Otworzyłam je z zapartym tchem. W środku był piękny mały wisiorek z serduszkiem. Wszystko rzecz jasna było złote. Było takie piękne. Popatrzyłam sie na Nathana a on tylko mnie pocałował.
- Dziękuje , że jesteś. - szepnął mi do ucha. - Czy mogę ? - spytał pokazując na naszyjnik.
- Pewnie. - odwróciłam sie i zgarnęłam włsoy na bok. On szybkim ruchem zapiął mi biżuterię.
- Jest piękny. Będe go zawsze nosić. - powiedziałam. Ze wzruszenia miałam łzy w oczach, ale udało mi się je cudem opanować. Potem znowu położyliśmy sie na kocu. Po kilku chwilach zasnęłam przytulona do Nathana.

_________________
Rozdział dedykuję Adzie ;) ktora z próbnego testu szóstoklasisty zdobyła 29 punktów na 40 możliwych. Brawo !!! ♥.♥
W ogóle mialam swietny sen : byłam w szkole na matematyce i nagle wchodza do klasy chłopacy z The Wanted. Nathan sie pyta : ,, Gdzie jest Ada Kubiak ? '' czyli ja. Niepewnie podnoszę reke a on do mnie podchodzi i całuję ! A później proponuje mi zebyśmy wyjechali z polski do niego , do Londynu. Ja sie oczywiście godze.
Po prostu to był jeden z najlepszych snów w moim życiu ! *.*
Ada ♥

niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 20

Nathan wziął mnie za ręke i razem poszlismy do samochodu. Mojąč torbe włozył do bagażnika i razem pojechalismy do domu. Weszlismy a ja od razu wskoczyłam na kanape. Byąłm tak zmeczona do tego miałąm reke w gipsie. Bardzo mi to przeszkadzało. No ale cóż... Chłopacy od razu pobiegli po markerty bo chcieli sie podpisać na gipsie. Tom miał czarny. Siva czerwony. Jay niebieski a Max miał zielony. Każdy zgrabnie sie podpisał i każdy z nich poszedł w swoja strone. Nathan pociagnął mnie do swojego pokoju. Weszliśmy i usiedliśmy na łózku.
- Caroline ... - zaczął nie pewnie Nathan.
- O co chodzi ? - spytałam.
- Bo ja wiem , że masz dopiero 16 lat , ale ...
- Tylko nie to ...
- Nie nie nie oświadcze Ci się. Spokojnie. Po prostu chciałem się zapytac czy chciałabys z nami , ze mną zamieszkac ?
- Yyyy.... Trochę zaskoczyło mnie pytanie. Ale tak naprawdę spie tu codziennie od ponad dwóch tygodni. Tylko jeden problem... rodzice. - gdy to powiedziaąłm on sie tylko usmiechnął.
- Juz załatwione ! - krzyknął z radości.
- Jak to ? Zgodzili się ? Wow !
- Zgodzili się . Musimy teraz tylko jechac po twoje rzeczy.
- Dobrze.
Zeszliśmy do garażu, wsiedlismy do czarnego audi i pojechalismy do mnie. Szybko spakowałam swoje wszystkie rzeczy. Nath oczywiście mi przy tym pomógł. Po czułym pozegnaniu z rodzicami pojechalismy do domu.

____________________
Przepraszam , że taki krótki ;c
Jutro postaram się więcej napisac ;)
Ada ♥

Rozdział 19

... chłopaki dali mi moje ciuchy i od razu je ubrałem. Usiadłem na krzesle i opowiedziałem co się stało. Chłopaki byli w szoku. Stwierdzili , ze nie sensu czekać tutaj aż się obudzi. Pojechalismy więc do domu. Poszedłem prosto do mojego pokoju. Walnąłem sie na łózku i w pewnej chwili poczułem zapach Caroline. Leżeliśmy raezm na tym łózku i jej perfumy musiały tu zostać. Wdychałem to wszystko jak heroine. Jesli ona z tego nie wyjdzie ... Matko ! Co ja bym wtedy zrobił ? Myśląc tak zasnąłem.

*** Perspektywa Caroline ***
Obudziłam sie w szpitalu. Byłam w łżóku w jakiejś niebieskiej sali. Nikogo przy mnie nie było. Spojrzałam na zegarek. 12:06. No dobra , a teraz wysilamy myślenie. Co ja robiłam ? Co mi się stało ? Nie mogłam znaleźć odpowiedzi na te pytania. Bardzo bolała mnie głowa. Po chwili drzwi do sali odtworzyły się i zobaczyłam lekarza. Uśmiechnął sie i podszedł do mnie.
- Dzień dobry Caroline. - przywitał się mężczyzna.
- Witam. Mam jedno pytanie. Co się stało ? - spytałam łapiąc się za głowę.
- Złamałaś ręke jak skakałas do wody. Wtedy straciłąś przytomność i poszłas na dno. Nathan wyłowił Cię i przywiózł tutaj. Miałas lekkie niedotlenienie mózgu , ale dzięki lekom nic poważnego Ci się nie stało.
- A kiedy będe mogłą wyjsć ? - spytałam z nadzieją.
- Sądząc po twoich wynikach mozesz juz teraz wychodzić.
- Dziękuje. A gdzie są moje rzeczy osobiste , typu komórka ?
- Twoi przyjaciele je mają.
- Dobrze dziękuje. Do widzenia.
- Do widzenia.
Oparłąm sie o ścianę i zaczęłam powoli schodzić z łózka. Wstałąm i zaczęłam się ubierac. Po chwili drzwi znowu sie otworzyły. Byli to chloapcy. Nathan podbiegł do mnie i mocno przytulił. Tak samo zrobili chłopacy.
- Cześć. Ci tam u was słychac ? - spytałam.
- A w porządku. To co zbieraj się zbieraj jedziemy do domu !
- Juz jestem gotowa . - powiedziałam  czesząc włosy.
Ruszylismy w stronę samochodu. Tam czekali na nas fotoreporterzy ...

______________
Przepraszam , że taki krótki , ale jakos dzisiaj nie mam czasu.
Postaram się dodac rozdział jeszcze dzisiaj wieczorem.
Ada ♥

sobota, 25 lutego 2012

Dziękuje ! ♥

Dziekuje Wam za ponad 2000 wyświetlen !
Pomimo tego , ze mam bardzo mocno stłuczonego palca -.-'' nadal staram się pisac rozdziały.
Kocham Was ! ;*
Ada ♥

Rozdział 18

Po 5 minutach szybkiego marszu bylismy juz na miejscu. Chłopcy  juz o wszystkim wiedzieli.
- Hej. Caroline nie sie czym martwic. - zaczął Tom.
- Siema. Wiesz przyznam , ze mnie to wszystko zszokowało.
- Tak jak dziewczyny. - powiedział Max.
- Wiecie co ... mam taki niewinny pomysł. - powiedział z uśmiechem Jay.
- Niewinny w jakim sensie ? - spytał niepewnie Nathan.
- Moze .... zwołamy tu paparazzi i wy wtedy wyjdziecie niby sie kłócąc. Nath bedzie chciał Cię pocałować a potem ty dasz mu z liścia. A na koniec ładnie się ukłonicie do fotoreporterów i powiecie ,, Dziękujemy za obejrzenie naszego show ! '' i wrócicie do domu całując się. - powiedział dumny z siebie Jay. Wszyscy oprócz mnie patrzyli  na niego z mina WTF!? Ja za to wszystko sobie analizowałam. Stwierdziłam , ze bedzie śmiesznie.
- To wcale nie jest taki głupi pomysł. - powiedziałam w końcu.
- No dobra , ale o co bedziemy sie kłócic ?
- Moze o .... juz mam ! że cały czas siedzisz i ogladasz mecze. Ale wiesz ze wszystko co powiem to nieprawda ? Zawsze bede cie kochac. - powiedziałam i zawiesziłam ręce na jego szyi.
- Ok , ale jak ściągniemy paparazzi ?
- My już się tym zajmiemy. - powiedział Max.
Wyszlismy na dwór straszliwie się kłócąc. Chociaż wiedziałąm , ze my tylko gramy , to i tak czułam sie tak jakos niezręcznie. Fotoreporterzy juz tam byli.
- Jak możesz całymi dniami ogladac te durne mecze ?!
- A jak ty mozesz siedziec 5 h w łazience ?!
- Tak tylko ja musze o siebie dbać , bo jestem dziewczyną !!
- No jasne ! A mi to nie wolno meczu z kumplami obejrzec ?! No bez przesady !
- Możesz , ale nie codziennie ! - wtedy on zbliżył się do mnie. Juz chciał mnie całować , ale dałam mu z liścia. Rozległo się głośno ,, Ouuuuu.... ! ''
- Dobra widze , ze z nami koniec ?! Dalsze ciągnięcie tego przedstawienia jest bez sensu ! - krzyknał mi prosto w twarz Nath. Poczułam sie strasznie. Wiedziałam , że nie mówi tego poważnie. Po tym ustawilismy sie w rządku i pięknie ukłonilismy. Miny tych ludzi były bezcenne. On objął mnie w talii i mocno pocałował.
- Dziękuje , za obejrzenie naszego show ! Do widzenia. - powiedział Nath.
My za to odwróciliśmy się i poszlismy do domu. Kiedy zamknelismy drzwi podeszłam do niego i mocno sie przytuliłam.
- Przepraszam nie chciałam tak mocno Cię uderzyć. W ogóle nie chciałam Cie uderzyc.
- Nic sie nie stało. Przecież wiesz, ze to wszystko nie prawda.
- Dobra robota kochani! - krzyknął zadowolony Jay.
- Miny tych całych fotoreporterów były bezcenne. - powiedział Siva
- Wiecie co ? O 17:00 mam trening na basenie. Chcecie przyjsć ? - spytałam.
- Jasne.
- Tak myslałam , że się zgodzicie dlatego ja juz jestem cała gotowa. To co jedziemy ?
Wyszliśmy i pojechalismy na basen. Ja poszłam do przebieralni , a chłopacy na trybuny. Kiedy juz wyszlam posłałam całusa chłopakom. Pierwsze ćwiczenie to kraul. Miałam nim plynąć przez dwie długości basenu. Później była żabka. Też dwa razy. A na sam koniec motyl. Wszystkie ćwiczenia wykonałam bezbłędnie. Na sm koniec mój trener powiedział zebym pocwiczyła skoki do wody. Poszłam więc na miejsce. Za pierwszym razem wskoczyłam idealnie , jednak za drugim razem nie miałam już tyle szczęścia. Nie wiem jak ja to zrobiłam, ale tak wskoczyłam do wody , ze ręką uderzyłam o murek jak skakałam. Był to tak potworny ból, że zemdlałam w wodzie. Ostatnie co zdążyłam zobaczyc to czerwona woda koło mnie.

*** Perspektywa Natha ***

Widziałem jak ona wspaniale skacze. Miała takie wspaniałe ciało. Kiedy nagle cos poszło nie tak. Ona spadła do wody i ta woda ... ona była cała czerwona. Widziałem jak Caroline schodzi coraz na dół. Zdjąłem kurtke, buty i t-shirt, szybko przeskoczyłem barierkę i wskoczyłem do wody. Caroline leżała juz na dnie. Złapałem ją pod pacha i płynąłem ku górze. Szybko wciagnąłem ją na kafelki. Chłopacy przygladali się całej sytuacji. Katem oka zobaczyłem , że z jej prawej reki wystaje kość. Nie wiem jak ale włożyłem jej tą kosć na swoje miejsce i zacząłem ja reanimować. Na szczęście już po pierwszym wdechu odzyskała przytomnosc.
- Caroline, skarbie ? Nic Ci nie jest ? - pytałem. Ona nic nie odpowiadała. Patrzyła się na mnie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do auta. W między czasie chłopacy wzieli nasze rzeczy. Szybko pojechałem do szpitala. Tam znalazłem bye jaka pielęgniarke.
- Przepraszam. Pomoze nam Pani ? - spytałem wskazując na Caroline.
- Oczywiście. Prosze za mna.
Kobieta prowadziła mnie do gabinetu lekarza. Otworzyła drzwi i kazał mi wejść. Połozyłem ją na kozetce i ukląknąłem przy niej.
- Prosze opuścic sale. Zbadam ja i pana zawołam.
- Dobrze.
Poszedłem na korytarz i ud\siadłem na krześle. Siedziałem w milczeniu. Dopiero teraz zobaczyłem jak jestem ubrany. Same spodnie i skarpetki. Mówi sie trudno. Po chwili lekarz zawołał mnie.
- Niech pan usiadzie.
- Co jej jest ? - spytałem spogladając na nią.
- Ma złamana reke , ale jest jeszcze jedno ... czy długo była pod wodą ?
- Niee. Jakąś minute , moze dwie. A o co chodzi ?
- Miała niedotlenienie mózgu , ale podałem jej odpowiedni lek, który wszystko załatwi.
- A kiedy będzie można ja zabrac do domu ?
- Najwcześniej jutro, ale to jeszcze zobaczymy.
- Dobrze , dziękuje. Do widzenia. - podszedłem do niej i pocałowałem w czoło.
Na korytarzu czekali juz na mnie przyjaciele. Musiałem im wszystko opowiedzieć ....

*******************
Rozdział dedykuje blondi15 i Adzie ;)
Jakos taki długi mi wyszedł ten rozdział ;]
Ada ♥